Mamy przyłącza!!
Uprzejmie informuję, że od wczoraj jesteśmy przyłączeni do wodociągu i kanalizacji.
Projekt obu przyłączy zrobiliśmy jeszcze w maju, ale jak to bywa, zajęci budową odkładaliśmy termin wykonania przyłączy... na czas nieokreślony. W ostatnim tygodniu sierpnia spotkałam się z 7-ma wykonawcami. Życzyli sobie od 10,5 tyś. do... 18 tyś. netto za oba przyłącza. Nie rozumiem zupełnie, skąd ten rozrzut cenowy...
W połowie września wybraliśmy najtańszego wykonawcę, przekazaliśmy mu projekty i czekaliśmy. Wg projektu podłączamy się do wodociągu po drugiej stronie drogi gminnej i trzeba było wykonać przecisk pod asfaltem. Musieliśmy czekać 2 tygodnie, w tym czasie pan Zbigniew napisał projekt tymczasowej organizacji ruchu na czas robót, złożył go w wydziale komunikacji starostwa i załatwił wszystkie potrzebne zezwolenia (wszystko to w cenie usługi).
Podłączenie do wodociągu (w sumie ok. 74 mb, w tym 14 m przeciskiem pod asfaltem) ekipa pana Zbigniewa robiła 2 dni (27, 28 września). Nie byliśmy obecni przy robotach, w sobotę zobaczyliśmy tylko końcowy efekt.
Przyłącze kończy się w dużej łazience na jej ścianie zewnętrznej (tak jak chcieliśmy). Teren, gdzie zakopano rurę, został elegancko zasypany i wyrównany. Tylko ta dziura w asfalcie tuż przed wjazdem na naszą działkę... Pan Zbigniew wytłumaczył mi, że musieli zerwać asfalt i kopać ręcznie, bo w tym miejscu przyłącze przechodziło tuż pod dwoma rurami kanalizacyjnymi, które projektant tak nieudolnie zaznaczył na przekroju, że prawie nie było ich widać. Ech...
A oto dziura w asfalcie, tuż przed skrętem na naszą działkę. Jutro ma zostać załatana przez ekipę pana Zbigniewa. Czekam!
To się chyba nazywa zawór...
Kanalizację ta sama ekipa robiła w poniedziałek, skończyła rano we wtorek (1,2 października). Włączyliśmy się do studzienki zbiorczej na działce sąsiada. Po drodze były drobne kłopoty: najpierw pan Zbigniew nie mógł znaleźć wyjścia kanalizacji z domu (okazało się, że górale ocieplając fundamenty, owinęli też ujście rury kan. styropianem i folią kubełkową).
Potem studzienka na działce sąsiada okazała się być tylko przelotowa, a powinna była mieć dodatkowe, boczne dojścia (w przekroju taka studzienka wygląda jak "pacyfka"). Pan Zbigniew na własny koszt wymienił studienkę, choć właściwie takie rzeczy powinien wiedzieć i wcześniej zgłosić nam projektant. Ale w końcu udało się zrobić przyłącze. Działka sąsiada prawie w ogóle przy tym nie ucierpiała :).
Zbiorcza studzienka na działce sąsiada:
Spadek mamy niewielki, ale wystarczający: 52 cm na przestrzeni 41 mb, czyli nominalnie 1,26 %. Pan Zbigniew zrobił przyłącze w ten sposób, że od pierwszej studzienki rewizyjnej spadek wynosi dokładnie 1%. Czyli od wyjścia kanalizacji budynku do pierwszej studzienki rewizyjnej mamy ok. 2,6%.
Na rurze długości 41 mb mamy 2 studzienki D400 tzw. rewizyjne (niewłazowe??): jedna naprzeciwko wyjścia rury kanalizacyjnej z domu (see: wbita deska)
- druga w miejscu, gdzie przyłącze zakręca pod kątem prostym na działkę sąsiada (see: znów deska)