Po przerwie świąteczno-noworocznej
Nie pisałam tu nic od ponad miesiąca. Wiadomo, święta, sylwester, Nowy Rok. Ale pomimo przerwy na w domu wiele się działo.
Mamy docelowe przyłącze elektryczne - zrobione 21 grudnia. Tak wygląda skrzynka (prąd i siła), stoi tuż obok obecnej erberki
Hydraulicy - ale nie pan Kusy, tylko jego kolega, pan Artur z pomocnikiem - byli na budowie w sumie 3 razy: 23 grudnia, 30 grudnia i 7 stycznia. Suma sumarum:
- podłączyli piec do cwu: marki de Dietrich, gazowy, kondensacyjny, z zamkniętą komorą spalania i zasobnikiem. 7 stycznia przyjechał też serwisant de Dietrich wykonać pierwsze uruchomienie. Okazało się, że piec używa wentylatora do usuwania spalin. Ale na szczęście chodzi on na tyle cicho, że nie słychać, kiedy pracuje.
- zamontowali baterie prysznicowe podtynkowe w naszej łazience oraz w małej łazience
- zamontowali pierwszy kibelek - w naszej łazience. We swszystkich łazienkach będziemy mieli ten sam model: Roca Nexo. Na razie miska bez deski:
- zainstalowali syfon w wannie w dużej łazience oraz wybili otwór na drzwiczki rewizyjne do syfonu i wanny. Rewizja będzie otwierana... z pokoju półn-wschodniego, ale inaczej nie dało się zrobić podejścia, tylko właśnie przez ścianę sąsiedniego pokoju:
- zrobili kilka drobnych prac, np. zaworek do doprowadzenia wody do pralki w kotłowni, "korek" na polewaczce ogrodowej z tyłu tarasu
*********
Teraz pan Ostrowski: przyjechał 17 grudnia, przywiózł rekuperator i piec nawiewny, zainstalował kratki nawiewne w większości pomieszczeń oraz większość anemostatów na wyciągach. Powiesił na ścianie naprzeciw drzwi z wiatrołapu sterowniki do reku i pieca oraz termostat. I to wszystko, co zrobił przed świętami :). Nie urządziliśmy sylwestra budowlanego w domu, jak to sobie planowaliśmy :).
Pan Ostrowski dokończył instalację po Nowym Roku; siedział w kotłowni przez 3 dni: od 13 do 15 stycznia. Zainstalował piec nagrzewny Millera, rekuperator Mistral Duo 400 firmy Pro-Vent. Wyregulował urządzenia (w tym prędkość wiatraczka w piecu nagrzewnym, bo przy codziennym użytkowaniu nie ma możliwości zmiany), nadzorował pierwsze uruchomienie. Niestety nie mam jeszcze zdjęć :(. Acha, sterowniki do reku i pieca są na ścianie naprzeciwko wejścia z wiatrołapu. Na zdjęciu na razie tylko puste "puszki" na te urządzenia.
********
Czy już pisałam, że znaleźliśmy wreszcie rozsądnego kominkarza za rozsądną cenę? A przynajmniej do tej pory robi dobre wrażenie :).
Jakoś na początku grudnia Tomek skontaktował się z panem Zygmuntem, którego polecił kolega Tomka z pracy. Cena za robociznę u pana Zygmunta jest rozsądna, rozliczenie przejrzyste, materiał (kamień, płyty krzemianowo-wapienne do izolacji czopucha i klej do nich, kratki) sami kupujemy.
Pan Zygmunt z pomocnikiem byli 8 i 9 stycznia. Zaślepili przewód spalinowy, obudowali wnękę kominka i czopuch płytami krzem-wap. Pan Zygmunt trochę narzekał, że płyty (kupione na kratki.pl) są trochę kruche, lepsze byłyby pododbno takie beżowe. Ale powiedział, że do izolacji o nasze białe się nadadzą, tylko konstrukcję pod kamień i zewnętrzną część czopucha zrobi z płyt gips-kart.
"zasłonka", żeby wyciąg ogrzewania nawiewnego mógl też czerpać ciepło znad kominka oraz komora (właściwie "komórka") dekompresyjna pod sufitem
O góry czopucha będzie podłużna kratka wylotowa (9 x 80 cm)
Kratka do zaciągania powietrza do czopucha będzie... w ścianie pokoju kominkowego (17 x 49 cm). Pan Zygmunt wykuł już w ścianie otwór pod tę kratkę
A oto czopuch kominka po obudowaniu (jeszcze niekompletnym) płytami g-k, które będą konstrukcją do przymocowania kamienia
Teraz czekamy tylko na kamień i pan Zygmunt będzie mógł zrobić ostateczną obudowę :).
******
Co do pana Mirka i jego ekipy: pracowali do 21 grudnia, potem zrobili sobie 2 tygodnie przerwy. Po Nowym Roku pracowali od 7 do 14 stycznia. I na tym skończylismy współpracę z panem Mirkiem.
W okresie świąteczno-noworocznym mielismy czas przyjrzeć się wykończeniom autorstwa pana Mirka. Diabeł tkwił w szczegółach: nierówno pomalowane ściany (widoczne zwłaszcza przy kolorach), smugi na suficie w salonie, krzywe półki na LEDy, do tego niechlujnie obrobione. nieprawidłowo zamontowny odpływ liniowy w naszej łazience, który pan Jurek na sczęście poprawił, fatalne szlify glazury pod kątem 45 stopni. Plus naprawdę powolne tempo ekipy pana Mirka (w dniach 7-9 stycznia siedziałam po 6-7 godzin na budowie i mogłam lepiej przyjrzeć się, jak panowie działają. Generalnie przy mnie starali się robić jak najmniej. Widać nie lubią, jak się ich dokładnie kontroluje).
Suma sumarum to wszystko złożyło się na decyzję o zmianie ekipy wykończeniowej. Wróciliśmy do pana Bogdana, którego jeszcze w czerwcu zaklepaliśmy na wykończenia we wrześniu. Na szczęście ma wolny termin od 20 stycznia. Szacuje, że wykończeniówkę po p. Mirku dokończy w 3 tygodnie. I robi sam jeden, bez pomocników :).
Czekam do 20.01. A jutro wrzucę kilka zdjęć wykończeniówki w wykonaniu ekipy pana Mirka.