Piątek trzynastego
Od wczoraj są na budowie chłopaki pana Mirka - będziemy z nim wykańczać wnętrze domu. Mieli wczoraj zająć się poprawkami kostki, ale padał deszcz. Zamiast tego wczoraj czyścili wnętrze domu i porządkowali działkę. M. in. przenieśl garaż blaszany na drugą stronę domu, żeby Piotruś koparkowy mógł wyrównać teren wokół domu.
Dziś rano na budowę przyjechał pan Piotr ze swoimi tynkarzami, którzy mają dokończyć swoje roboty i poprawić usterki. Rano Tomek pojechał na budowę, żeby pokazać im, co chcemy mieć jeszcze zrobione/poprawione. Oprócz obróbek drzwi wejścowych i do garażu, panowie tynkarze mają też w garażu na ścianie granczcej z domem pociągnąć oceplenie styropianem do pozomu wylewki na poddaszu. Oraz pociągnąć jeszcze raz klejem ten styropian (był na razie tylko raz pokryty klejem). Okazało się, że poprawek i roboty dla tynkarzy (panowie Marek i Józek) zebrało się na... 2 dni.
Przy okazji wyszły 3 problemy:
1. pan Piotruś koprkowy, kiedy w ponedziałek rozwoził ziemię wokół domu, poważnie uszkodził nam balszany garaż: w tylnej ścianie jest spore wgniecenie.
2. pas kostki z boku podjazdu do garażu jest naruszony - jakby ktoś wjechał na niego kołami jakiegoś ciężkiego pojazdu. Pan Piotruś koparkowy wypiera się; mówił, że omijał swoją koparką podjazd garażu. W każdym razie kostka na podjeździe jest do poprawy przez brukarzy pana Mirka.
3. Na elewacji garażu, tuż nad lewą bramą mamy... dziurę w tynku. Jakby ktoś uderzył kamieniem albo pięścią. Podejrzanymi są instalatorzy bramy albo Piotruś koparkowy. W rozmowie z Tomkiem każdy wypiera się autorstwa tej szkody.
Z dobrych weści: brukarze znaleźli kabel od domofonu i zasilania bramy wjazdowej. Na szczęście nie musieli zdejmować kostki na podjeździe. Kilka centymetrów kabla wystaje z boku podjazdu.